Weranda Przyjęcia Komorów- wesele Patrycji i Mateusza
Dziś przedstawiam Wam parę, która na własny ślub przyleciała z daleeeeeeka… bo aż z Australii! Patrycja i Mateusz na co dzień mieszkają na antypodach, ale zdecydowali, że na ślub przylecą w rodzinne strony. Na miejsce swojego wesela Patrycja i Mateusz wybrali restaurację Weranda Przyjęcia w Komorowie niedaleko Kolbuszowej.
Ten słoneczny, letni dzień zaczęliśmy od przygotowań Pana Młodego, które odbywały się w miejscu późniejszego przyjęcia weselnego, czyli w restauracji Weranda. Restauracja ma przeszkloną… werandę, którą cudownie prześwietlały promienie słońca, więc dla mnie, jako fotografa, warunki do uchwycenia przygotowań były wprost idealne.
Przygotowania Panny Młodej – Patrycji odbywały się w jej rodzinnym domu. Dzięki temu, że pogoda dopisywała mogliśmy złapać piękne kadry na zewnątrz. Dzienne światło pod drzewami daje cudowne światłocienie, dzięki czemu fotografie są cudownie nasycone. A letnia zieleń ma tak piękny kolor!
Gdy Panna Młoda była już gotowa zjawił się on – Mateusz – oraz najbliższa rodzina. Po pełnym radości przywitaniu nastąpiło tradycyjne błogosławieństwo, a później ruszyliśmy do kościoła pw. świętej Teresy z Avila w Stalach. Podobnie jak podczas przygotowań, tak i przez całą ceremonię Patrycja i Mateusz byli tacy roześmiani. Wręcz promieniowali radością! Życzę takiego luzu i radości w dniu ślubu każdej parze młodej.
Sielskie wesele w Weranda Przyjęcia – sala weselna w okolicach Kolbuszowej
Po tym radosnym ślubie pojechaliśmy do restauracji Weranda Przyjęcia w Komorowie. Tradycyjnie Państwo Młodzi zostali przywitani chlebem i solą, a później nastąpiło triumfalne przeniesienie świeżo poślubionej żony przez próg. I rozpoczęliśmy to wesele! Po obiedzie i i otwierającym parkiet pierwszym tańcu impreza rozpoczęła się na dobre. I można powiedzieć, że trwała równocześnie w dwóch miejscach – na sali weselnej oraz na tarasie z cudownym widokiem na ogród. Piękny letni wieczór sprzyjał bowiem pogaduchom na świeżym powietrzu.
Ciekawym zabiegiem na weselu Patrycji i Mateusza był układ stołów. Zwykle pary mocno zastanawiają się czy wybrać stoły okrągłe czy prostokątne, w jaki sposób usadzić gości by byli zadowoleni, mieli ze sobą dobry kontakt i było im wygodnie. Okazuje się, że nie zawsze trzeba wybierać pomiędzy tymi układami, a po prostu… zastosować oba! Na tej imprezie sprawdziło się to świetnie. Krótkie prostokątne stoły na obrzeżach i kilka okrągłych w środku. Wyglądało to bardzo elegancko i gościom było wygodnie.
A co mogę powiedzieć na temat restauracji Weranda Przyjęcia w Komorowie? Same dobre rzeczy! Sala weselna utrzymana jest w bardzo przyjemnym, sielskim klimacie. Dominuje tu biel ocieplona elementami drewna. Pod sufitem podwieszony były białe lampiony oraz świetlne girlandy, które dodają klimatu i dają świetny efekt na zdjęciach.
Weranda Przyjęcia doskonale prezentuje się po zmierzchu, ale także w dzień! Duże przeszklenia oraz piękny ogród i otaczająca obiekt zieleń zachęcają do spacerów i spędzania czasu na zewnątrz.
Generalnie – polecam Werandę Przyjęcia w Komorowie. Na pewno będę tu chętnie wracał!
Sesja ślubna w Bieszczadach
Patrycja i Mateusz zdecydowali się również na sesję ślubną w Bieszczadach, a dokładniej w jednym z najbardziej znanych miejsc tych gór, czyli na Połoninie Wetlińskiej. Dlaczego Połonina Wetlińska jest tak popularna? Oferuje proste, widowiskowe szlaki i rozciąga się stąd cudowny widok! Dlatego jest to również doskonałe miejsce na sesję ślubną w Bieszczadach. Do w trakcie sesji można odpocząć przy kubku herbaty lub grzańca w słynnym schronisku Chatka Puchatka. Czy nie brzmi to idealnie?
Mateusz i Patrycja w czasie sesji w Bieszczadach spisywali się naprawdę świetnie. Piękne, górskie widoki były doskonałym tłem dla ich uczucia i radości, która tak rzucała się w oczy już w dniu ślubu. Tego dnia trafiliśmy na pogodę optymalną do fotografowania – w ciągu dnia nie było bardzo słonecznie, ale utrzymywało się miękkie, klimatyczne, łagodne światło. Tak idealnie pasujące do klimatu Bieszczad. Przyświeciło za to przed zachodem dzięki czemu mogliśmy złapać kilka ujęć w tak zwanej “złotej godzinie”.
Sesje ślubne w Bieszczadach robię stosunkowo często, przede wszystkim dlatego, że mieszkam w Rzeszowie, a z okolic pochodzi też wiele moich par. Zatem niemal “pod nosem” mamy doskonały plener do sesji ślubnych niemal przez cały rok! Bieszczady tym różnią się od innych gór, że jest to ogromny, rozległy teren z wieloma szlakami, zatem prawie nigdy nie spotkamy tutaj tłumów, które zdecydowanie utrudniają skomponowanie odpowiedniego kadru. W zależności od tego jaki bieszczadzki szlak wybierzemy i o jakiej porze dnia rozpoczniemy plener, możemy uzyskać zupełnie różne efekty, dlatego każda sesja ślubna w Bieszczadach to inna, różniąca się od siebie historia.
Jako stały bywalec Bieszczad znam wiele szlaków i zakamarków, o których nie dowiecie się z przewodników. Mam swoje sztuczki i sposoby na to by zdjęcia wyszły zachwycająco, a góry były cudownym tłem każdej mojej pary.